Kronika Prowincji
Jubileusz 55-lecia małżeństwa Wali i Zenona Sobeckich (Royal Park - Adelaide)
55 - lecie wspólnego pożycia małżeńskiego to zaiste jubileusz imponujacy i godny najpiękniejszej oprawy, bo zdarza się niezbyt często, a zwłaszcza w dzisiejszych czasach. Tą niecodzienna uroczystość 5 maja br przezywali wraz z rodziną i przyjaciółmi państwo Wala i Zenon Sobeccy...
/fot.: Jadwiga Korczyńska /
Oboje Jubilaci to znani w środowisku adelajdzkim działacze społeczni. Od początku istnienia Teatru w Ottoway są jego aktorami.Zenon od wielu lat uświetnia grą na organach nabożeństwa w kościele św. Stanisława w Royal Park.
Oboje małżonkowie z oddaniem pracują społecznie w Centralnym Domu Polskim.
Nic więc dziwnego, że 5 maja na uroczystej Mszy św. w ich intencji kościół w Royal Park z ledwością mógł pomieścić wiernych.
Nabożeństwo celebrował ks. Przemysław Karasiuk, który w swojej homilii podkreślił zbieżność uroczystości: narodowej - poświęconej Najświętszej Marii Pannie Królowej Polski i Jubileuszu 55 - lecia małżęństwa Wali i Zenona Sobeckich gorących wielbicieli Matki Bożej
Celebrans zalecając intencje modlitewnepolecał dalsze życie Jubilatów i ich rodziny opiece Królowej Jasnogórskiej. Następnie zaprosił Jubilatów do odnowienia przyżeczeń małżeńskich.
W tym momencie cisza zaległa kościół, a Wala i Zenon podeszli do stóp ołtarza i wzruszeni, onieśmieleni, drżącymi głosami powtarzali za kaplanem słowa ślubowania.
Po błogosławieństwie ks. Przemysław złożył Jubilatom życzenia i gratulacje od Księży Chrystusowców, jak również odczytał tekst laurki od wspólnoty parafialnej w Royal Park. Parafianie wyrazili poza życzeniami podziekowanie za posługę organistowską p. Zenonowi, który ostatnio uczy również parafian wspólnego śpiewu.
Dalszą część Mszy św. uświetnili w duecie Wala I Zenon wykonując mistrzowsko trzy piękne pieśni.
Nawet ten śpiew zgranie współbrzmiący świadczy o ich małżeńskiej harmonii. We Mszy św. uczestniczyły dzieci Jubilatów wraz z rodzinami:syn Kazimierz i córka Jola.
Syn czytał lekcję po polsku - uwagę zwracała piękna dykcja i interpretacja tekstu. Drugą lekcję czytała córka Jola w języku angielskim, gdyż w nabożeństwie uczestniczyło sporo osób mówiących wyłącznie po angielsku.
Po Mszy goście udali się do Centralnego Domu Polskiego na uroczysty obiad, gdzie do "weselnego" stołu - ustawionego tradycyjnie w podkówkę, zapraszali przybyłych sami jubilaci. Wśród rozgwaru rozmów i śmiechu płynęły dalsze gratulacje dla Wali i Zenona.
Z boku, pod ścianą przygotowano wystawkę pamiątek rodzinnych państwa Sobeckich. Na pierwszym miejscu wyeksponowano dwa dyplomy: jeden to oryginalny dyplom papieski otrzymany z Watykanu na 50-lecie małżeństwa, i drugi - chyba równie cenny ręcznie malowany przez kogoś z rodziny w polsce z okazji 25-lecia ślubu, który to jubileusz spędzali państwo Sobeccy w rodzinnej miejscowości w Łopiannej.
Obok dyplomów widniała duża tablica z e zdjęciami kilku pokoleń rodziny państwo Wali i Znona. Na czołowym miejscu umieszczono fotografię protoplasty rodu Sobeckich - dziadka Zenona, dalej ślubne zdjęcie Jego rodziców. Obok zdjęcie malutkiej Wali z rodzicami, ślubną fotografię Jubilatów i mnóstwo zdjęć.
55 lat wspólnego życia minęło bezpowrotni, pamięć o nich zapisały fotografie i wspomnienia Jubilatów.
Zapitałam Walę jaki był dzień ślubu. To było 10 maja 1947 rokuw Kronach na Zamku, w piękny, prawdziwie wiosenny poranek, pełen miłych niespodzianek.
Koledzy umaili alejkę wiodącą do kościoła młodziutkimi brzózkami. W kościele ustawiły się szpalerem dziewczęta - Łotyszki w ludowych strojach - rodaczki Wali. Każda z dziewcząt trzymała w rękach malutki bochenek chleba.Ślubu udzielał polski ksiądz Stefan. W czasie uroczystości ktoś zagrał "Ave Maryja". Jak się potem okazało, wykonawczynią była niemka wdzięczna za lekarstwa otrzymane od Wali dla ciężko chorego ojca. Wala pracowała w tym czasie w obozowym szpitalu jako przełożona pielęgniarek. Niewiele mogłyśmy porozmawiać o tamtym pięknym dniu, bo jubilatka była bardzo zajęta.
Tymczasem uczta trwała. Ktoś zakrzyknął "gorzko" i Jubilaci musieli "osłodzić" wino. Zabawnym momentem było składanie życzeń przez wnuka Jubilatów. Dziadek Zenon, ażeby ucałować się z nim musiał wejść na krzesło: chłopiec ma ok 2 metrów wzrostu!
Kulminacyjnym momentem było uroczyste krojenie przez Walę i Zenona wielkiego jubileuszowego tortu, co nastapiło po toastach i mowie wygłoszonej przez syna Jubilatów - Kazimierza. Syn dziękował rodzicom z apoświecenie i trudy wychowania jego i jego siostry Joli.
Głos zabrał także obecny na przyjęciu ks. dr Marian Szablewski CR, podkreślając zaangażowanie Jubilatów w życie polonijne, a zwłaszcza w Teatrze w Ottoway. Ten szczególny dzień upłynął w atmosferze radości, serdeczności i był świętem nie tylko Wali i Zenona, ich rodzin, ale także grona przyjaciół i znajomych. Wyrazem tego były tradycyjne polskie toasty i australijskie śpiewy
Jubilaci zostali obdarowani mnóstwem wspaniałych kwiatów. Byli wzruszeni chyba nie mniej niż w dzień ślubu w 1947 r.
Wszystkich rekordów: