Fotogalerie
Święto Niepodległości w Sydney.
W sobotę 10 listopada, rodacy metropolii Sydney i innych miejsc Nowej Południowej Walii, przybyli bardzo licznie do Katedry NMP, aby modlić się wspólnie w intencji Ojczyzny, w 94 rocznicę odzyskania przez nią niepodległości.
Zebranych w katedrze przywitał ks.Krzysztof Chwałek TChr – główny organizator uroczystości. Mszy świętej przewodniczył wiceprowincjał Prowincji pw. św. Rodziny w Australii i Nowej Zelandii - ks.dr Antoni Dudek TChr, który także wygłosił homilię. W koncelebrze wzięli też udział: ks.Józef Kołodziej TChr, ks.Krzysztof Chwałek TChr, ks.Artur Botur TChr, ks.Wiesław Waśniowski OSPPE i ks. Stanisław Skibicki. Wśród uczestników Mszy świętej, szczególnie wyróżniały się dzieci i młodzież z zespołów folklorystycznych, ZHP i z Polskich Szkół Sobotnich oraz poczty sztandarowe polonijnych organizacji. Był również obecny konsul generalny Konsulatu Rzeczypospolitej Polskiej – p.Daniel Gromann. Piękną oprawę wokalną przygotowała p.Maja Kędziora z p. Haliną Gad i chórem Tęcza. Po Mszy świętej, przy śpiewie pieśni "Pod Twą obronę”, wyruszyła procesja pod pomnik bł.Jana Pawła II, przy którym harcerze złożyli kwiaty, a wszyscy odśpiewali hymn narodowy „Jeszcze Polska nie zginęła”.
Treść homilii ks. dr Antoniego Dudka: "Zbieramy się dziś w sydnejskiej katedrze NMP, aby modlić się za Ojczyznę, za naszą Polskę. Przyszliśmy tutaj z różnych dzielnic naszej rozległej metropolii do jej serca, bo tak kazało nam nasze serce, polskie serce, by w dniu poświęconym wspominaniu odrodzenia naszego państwa być razem na modlitwie przed Zbawicielem, wsparci orędownictwem Królowej Polski. Ale, zapyta ktoś, dlaczego my, Polacy mieszkający w Australii oddalonej 20 tys. km od Polski, mamy dziś modlić się za ten właśnie kraj, z którego wyjechaliśmy (dobrowolnie lub też nie), a którego „dziś” jest tak odległe od naszej codzienności, od tego z czym mamy na co dzień do czynienia, że z wielkim trudem przychodzi nam zrozumieć procesy społeczne dokonujące się w Polsce. Nie doświadczamy ich przecież bezpośrednio na sobie. Przecież może ktoś nam powiedzieć: siedźcie cicho i nie wymądrzajcie się, bo się na tym nie znacie, bo to teraz już nie wasza sprawa. Nie przyszliśmy jednak tu dziś po to, aby się wymądrzać, krytykować, postulować itp. Jesteśmy tutaj aby się modlić, aby wypowiedzieć przed Bogiem słowa miłości i wdzięczności za dar Ojczyzny, za to, że tej właśnie konkretnej ziemi mamy szczęście być dziećmi. Modlimy się i dziś (i nie tylko dziś), za naszą Ojczyznę i po to jeszcze, aby nie obudzić się kiedyś w świecie, także australijskim, przy którym nawet bolszewicki raj wyda nam się oazą spokoju i przyzwoitości. W trakcie pobytu w USA, 9 listopada 1976 roku, ówczesny metropolita krakowski, kard. Karol Wojtyła mówił: „Stajemy dzisiaj do wielkiej walki, jakiej ludzkość jeszcze nie widziała. Nie wiem, czy wspólnota chrześcijańska w pełni to sobie uświadamia. Stoimy dziś u progu ostatecznej walki między Kościołem i anty-Kościołem, między Ewangelią i anty-Ewangelią. [...] Ta konfrontacja została wpisana w plany Bożej Opatrzności. Jest to czas próby, w który musi wejść cały Kościół, a polski Kościół w szczególności”. Nie znam kontekstu, w jakim te słowa zostały wypowiedziane, ale dzisiaj stają się one rzeczywistością. Czyż przecież nie jesteśmy świadkami zamachu nie tylko na katolicką Polskę, ale i na tę część świata i jego cywilizacji, jaka została wzniesiona na węgielnym kamieniu Ewangelii Jezusa Chrystusa? Autorem tego zamachu jest stworzony przez Antoniego Gramsciego marksizm kulturowy, który przez prostą podmianę desygnatów takich słów jak: ojczyzna, naród, rodzina, małżeństwo, tolerancja, patriotyzm - totalnie dąży do przemiany w ludzkim myśleniu, wartościowaniu i religijności. Patrick Buchanan w swojej książce „Śmierć Zachodu” z goryczą pisze o współczesnych procesach społecznych: „Zniszczmy dokumenty dotyczące przeszłości narodu, pozostawmy go w nieświadomości, co do faktu kim byli jego przodkowie oraz zatrzyjmy w jego pamięci wszystko, czego oni dokonali, a potem ktoś wypełni jego pustą duszę nową historią [...]. Odrzyjmy bohaterów jakiegoś narodu ze czci, zdyskredytujmy ich, a wtedy będziemy w stanie zdemoralizować sam naród”. W Polsce, ale nie tylko tam, rozrywają się więzy między pokoleniami, przerywa się łańcuch przekazywanej tradycji, wartości, tożsamości. Ginie obyczaj, w niepamięć odchodzi mój świat i już nie wiem kim jestem, czy też do kogo przynależę. „Nie oddam ci, Polsko, ani jednej kropli krwi” – wyśpiewuje popularna dziś piosenkarka Maria P. Zaś prof. Andrzej Nowak z UJ ostrzega: „Polska mogła istnieć bez państwa, ale nie będzie mogła istnieć bez narodu”. Równolegle nakręca się także przemysł pogardy wobec tych, którzy się w Polsce nie ustawili, bo nie mają koneksji, albo nie chcą składać swojej wierności Bogu i Ojczyźnie na ołtarzu „nowoczesności”. A jeśli tak, to sami są winni swej doli i nie nadają się do życia. Są odpadami produkcyjnymi powszechnego „sukcesu”. Sukcesy zaś odnoszą autorzy afer, korupcji, złodziejstwa na wielką skalę, których nikt nie rozlicza z ich przestępstw. W sercach uczciwych ludzi rodzi to poczucie bezradności i goryczy, no bo co możemy zrobić. Kard. Stanisław Nagy napisał, że „naród domagał się obiektywnej, a nie importowanej prawdy o historycznym (smoleńskim) dramacie i ... do dziś, po wielu miesiącach manipulowania jej różnymi elementami, tej prawdy się nie dowiedział. Pozostały tylko nieudolne zabiegi, ażeby narodową tragedię sprowadzić do rangi historycznego epizodu, którego przeżywanie można okryć łachmanem urzędowej żałoby i skazać na zapomnienie. I w tym kontekście pojawia się sprawa krzyża [...] który rozpętuje orgię bluźnierczych wyczynów nie Kozaków bezczeszczących święte miejsce, ale jakichś ludzi stąd, lecz nietutejszych, i to na oczach stróżów porządku publicznego. I nie biły w Warszawie dzwony. Nie!”. Do tego mogę dodać: profanacje Biblii i symboli religijnych; sprzeciw wobec obrony ludzkiego życia; polityczne morderstwa zwane samobójstwami; katastrofę demograficzną; masową emigrację zarobkową; monopol medialny... Czy macie jeszcze coś do dodania do mojej subiektywnej listy. Proszę bardzo! Drodzy moi! To są nasze troski, głębokie, prawdziwe, bezinteresowne. My nie zrobimy, ani nie chcemy robić w Polsce kariery ani pieniędzy. Nam chodzi o Polskę, o naszą Ojczyznę, o to, by była domem dla wszystkich, dobrym domem, rodzinnym. Jesteśmy tu razem, aby modlić się za nasz polski dom, by był Chrystusowy i nasz. Do dziś wstydzę się tego, że słysząc Jana Pawła II wołającego: „Niech zstąpi Duch Twój...”... wątpiłem, że coś się z nami stanie. A jednak wtedy się stało! Dlatego modlitwa bł. Ks. Jerzego za Ojczyznę nie może ustać. Sługa Boży kard. August Hlond, nam chrystusowcom w zakonnych ustawach zalecił codzienną modlitwę za Ojczyznę i ta modlitwa w naszej wspólnocie jest obecna. Pisał ks. Piotr Skarga: „Sam przyrodzony rozum ukazuje, iż rządy królestw i państw z Boskiej Opatrzności i pomocy stoją, a ludzki rozum i staranie zabiegać wszystkiemu nie może”. Drodzy moi! Dobrze, że tu jesteśmy, bo jest to znak, że Polska jeszcze nie zginęła; bo jest to także wyznanie naszej wiary, iż w zmaganiach ze światem i historią mamy do dyspozycji najbardziej skuteczny oręż, z którego korzystamy – modlitwę. Niech będą nią zatem i te słowa, które słyszymy w "Kwiatach Polskich" Tuwima: Daj nam uprzątnąć dom ojczysty, tak z naszych zgliszcz i ruin świętych. Jak z grzechów naszych, win przeklętych. [...] Daj rządy mądrych, dobrych ludzi, mocnych w mądrości i dobroci ". Amen. (ZK)