Lata 1969 - 1978

Lata 1969 - 1978 29 grudnia 2009 wyświetleń: 3072

CZAS WZROSTU 1969- 1978

Dekadę 1969 – 1978 można w dziejach Polski określić jako dojrzewanie społeczeństwa do zorganizowanego buntu, do tzw. rewolucji “Solidarności”. Początkowo nic nie zapowiadało takiego obrotu rzeczy, a w 1968 r. totalitaryzm zgniótł aspiracje liberalizacji w Polsce. Wojska bloku sowieckiego zdławiły też praską wiosnę. Po tych represjach reżim PRL na krótko pozwolił na nieco łagodniejszy kurs i – przed 50-tą rocznicą odzyskania niepodległości – stonował cenzurę, a prymas Wyszyński mógł ponownie (listopad 1968) wyjechać do Rzymu. Tygodnik “Polityka” był zręcznie strojoną tubą reżimu przy pozorach otwartości tematów i sterowanych polemik.

W 1969 kokietował on naród perspektywą motoryzacji, co przy średnich zarobkach obywateli było hipokryzją. Sytuacja ekonomiczna pogarszała się, choć wieś (podobnie jak za stalinizmu) oparła się planom kolektywizacji. Zemstą PZPR-u było jednak stworzenie takich warunków, aby gospodarstwa prywatne nie  miały szans rozwoju. Robotnicy byli bliżej frustracji niż jutrzenki zapowiadanej przez partyjną propagandę. Trwał kryzys mieszkaniowy, ostrzejszy z uwagi na wyż demograficzny. Jedyną receptą na kryzys u  marksistów stanowiły podwyżki cen, a także procesy: w 1969 r. trwały rozprawy sądowe przeciwko studentom z marca, przeciwko rewizjonistom (Kuroń, Modzelewski) oraz innym dysydentom (Karwacki,  Zawadzki). W 1969 r. skodyfikowano prawo karne tak, by przede wszystkim służyło socjalistycznemu państwu. Blok sowiecki – po praskim kryzysie – zwierał szeregi i umacniano kult Lenina (“Prawda” drukowała  panegiryk Gomułki).
     Kiedy 13 grudnia 1970 roku ogłoszono tzw. “regulację cen” (staniały radia, lokomotywy i telewizory, a podwyżką objęto ceny na produkty żywno?ciowe, tkaniny, obuwie, materiały budowlane, koks i węgiel, a nawet zasypki dla dzieci, pastę do zębów itd.). Wywołało to masowy protest w Trójmieście i w Szczecinie, a wkrótce zamieszki rozszerzyły się na Słupsk i Elbląg. Władza ludowa stłumiła je krwawo, choć walki trwały przez kilka dni. Użyto czołgów i helikopterów. Milicja i wojsko strzelały w bezbronny tłum demonstrantów, a nawet ludzi idących  spokojnie do pracy (17 grudnia), po Dekadę 1969 – 1978 można w dziejach Polski określić jako dojrzewanie społeczeństwa do zorganizowanego buntu, do tzw. rewolucji “Solidarności”. Początkowo nic nie zapowiadało takiego obrotu rzeczy, a w 1968 r. totalitaryzm zgniótł aspiracje liberalizacji w Polsce. Wojska bloku sowieckiego zdławiły też praską wiosnę. Po tych represjach reżim PRL na krótko pozwolił na nieco łagodniejszy kurs i – przed 50-tą rocznicą odzyskania niepodległości – stonował cenzurę, a prymas Wyszyński mógł ponownie (listopad 1968) wyjechać do Rzymu. Tygodnik “Polityka” był zręcznie strojoną tubą reżimu przy pozorach otwartości tematów i sterowanych polemik. W 1969 kokietował on naród perspektywą motoryzacji, co przy średnich zarobkach obywateli było hipokryzją. Sytuacja ekonomiczna pogarszała się, choć wieś (podobnie jak za stalinizmu) oparła się planom kolektywizacji. Zemstą PZPR-u było jednak stworzenie takich warunków, aby gospodarstwa prywatne nie miały szans rozwoju. Robotnicy byli bliżej frustracji niż jutrzenki zapowiadanej przez partyjną propagandę. Trwał kryzys mieszkaniowy, ostrzejszy z uwagi na wyż demograficzny. Jedyną receptą na kryzys u marksistów stanowiły podwyżki cen, a także procesy: w 1969 r. trwały rozprawy sądowe przeciwko studentom z marca, przeciwko rewizjonistom (Kuroń, Modzelewski) oraz innym dysydentom (Karwacki, Zawadzki). W 1969 r. skodyfikowano prawo karne tak, by przede wszystkim służyło socjalistycznemu państwu. Blok sowiecki – po praskim kryzysie – zwierał szeregi i umacniano kult Lenina (“Prawda” drukowała panegiryk Gomułki).
Kiedy 13 grudnia 1970 roku ogłoszono tzw. “regulację cen” (staniały radia, lokomotywy i telewizory, a podwyżką objęto ceny na produkty żywno?ciowe, tkaniny, obuwie, materiały budowlane, koks i węgiel, a nawet zasypki dla dzieci, pastę do zębów itd.). Wywołało to masowy protest w Trójmieście i w Szczecinie, a wkrótce zamieszki rozszerzyły się na Słupsk i Elbląg. Władza ludowa stłumiła je krwawo, choć walki trwały przez kilka dni. Użyto czołgów i helikopterów. Milicja i wojsko strzelały w bezbronny tłum demonstrantów, a nawet ludzi idących spokojnie do pracy (17 grudnia), po apelu z TV o przerwanie protestów. Ta masakra była nieludzka, jak i poprzednie interwencje MO. Milicja nie tylko użyła broni palnej, ale i biła do nieprzytomności złapanych demonstrantów. Katowani oni byli na ulicach, w samochodach, na posterunkach. Ogółem na Wybrzeżu zginęło co najmniej kilkaset osób, władza chowała ich ciała nocą w masowych grobach. Oficjalnie reżim podawał tylko liczbę 45 zabitych, 1165 rannych i blisko 3 tysiące aresztowanych. Zdaniem historyków są to dane zaniżone – w samym Szczecinie ustalono liczbę 147 zamordowanych. Masakra na Wybrzeżu (a poprzednio w Poznaniu) ukazała jasno, że Polska ma reżim zbrodniczy i że obecne uznanie PZPR za organizację o charakterze przestępczym nie jest niczym przesadzonym.
Grudzień 1970 obalił ekipę Gomułki, a na jego miejsce przyszedł Edward Gierek z Katowic. Na Wybrzeżu panowała żałoba. Oczekiwano, że nowe kierownictwo PZPR naprawi choć część krzywd. O mało nie stało się odwrotnie, gdy w styczniu 1971 r. strajk objął cały Szczecin. Oddziały MO obległy stocznię, a szturm odwołano, ponieważ robotnicy zagrozili wysadzeniem w powietrze niektórych urządzeń stoczni. Dopiero wtedy Gierek z delegacją rządową przybył na rozmowy. Podobnie stało się w Trójmieściu. Nowa władza zwaliła wszystko na starą ekipę, a Gierek obietnicami i spoufalaniem się ze stoczniowcami zyskał kredyt zaufania. Na Wybrzeżu jednak nie zrezygnowano z planów przekształcenia istniejących związków zawodowych w autentyczną reprezentację robotniczą. Kierownictwo Gierka zaś uznało, że przyczyną tragedii była utrata przez partię “więzi z masami”. Te i inne mgliste slogany miały – zdaniem PZPR – poprawić atmosferę w kraju. Tymczasem w lutym w Łodzi wybuchł strajk powszechny w przemyśle tekstylnym i dopiero ta akcja zmusiła władze do cofnięcia podwyżek grudniowych.
Dekadę rządów gierkowskich cechowała pewna liberalizacja (w zakresie wyjazdów za granicę), ale w sumie dość ograniczona: cenzura nadal działała, ustępując tylko w dziedzinie tłumaczeń. Dzięki temu wydano w tym okresie wiele przekładów z literatury światowej. Kultura rozwijała się lepiej po ciemnych latach gomułkowszczyzny. PZPR przybrał też bardziej liberalny kurs wobec Kościoła, lecz krótkotrwały. Kiedy w czerwcu 1971 ekipa Gierka uporała się z moczarowcami, wróciła antykościelna retoryka i odmowy na budowę obiektów sakralnych. Rola PAX-u jednak malała.
Sytuacja rynkowa uległa poprawie, a szereg wielkich inwestycji dało pracę tysiącom ludzi (te inwestycje przyczyniły się do naszych długów). Tymczasem rósł deficyt handlowy PRL, zwłaszcza od 1975 r., gdy ZSRR narzucił okupowanym krajom wymianę dolarów na tzw. “rubel transferowy”. Przymus tej niekorzystnej dla nas wymiany wiódł do kryzysu, natomiast bardzo odpowiadało to Kremlowi, który formalnie dokonywał grabieży swoich sojuszników z RWPG. Pogłębiała się też zależno?ć polskiego wojska od KGB i radzieckiego wywiadu wojskowego (patrz “Historia Polski 1914-1990” W. Roszkowskiego, PWN 1991, s. 323). Musiało to budzić wewnętrzny protest wielu oficerów (Kukliński i inni).
W 1976 wybuchł nowy kryzys wywołany drastyczną podwyżką cen (rzędu 70-100%) na żywność. Strajki i zamieszki objęły Ursus, Radom, Płock, Warszawę, Wrocław, Poznań i znowu całe Wybrzeże. Manifestacje robotnicze przybrały charakter ogólnopolski, znacznie szerszy niż w roku 1970. Doszło do starć w Ursusie i Radomiu, stłumionych brutalnie przez ZOMO. Rozmiary protestów skłoniły jednak rząd do cofnięcia podwyżek. Już po zajściach reżim w akcji odwetowej aresztował kilkaset osób w Radomiu, Ursusie i Płocku, a następnie zatrzymanych bito i kopano (tzw. “ścieżki zdrowia”). Później skatowanych demonstrantów sądy doraźne skazywały na kary 5 do 10 lat więzienia. Było to typowe bezprawie PRL-u.
Wśród opozycji powstał wtedy KOR (Komitet Obrony Robotników). W tym samym okresie zaczęły wychodzić podziemne biuletyny, drukowane poza cenzurą. Oznaczało to złamanie monopolu państwa w zakresie informacji. Kryzys się pogłębiał w każdej dziedzinie, stopa życiowa spadała, a rosły długi Polski (w 1976 – ponad 12 miliardów dolarów, a w trzy lata później już 22,3 miliarda). W tym ogólnym marazmie iskrą ożywiającą nasze serca był wybór kardynała Karola Wojtyły na papieża (16 X 1978). Dekada nadziei, nowych represji i szarości kończyła się triumfem. apelu z TV o przerwanie protestów. Ta masakra była nieludzka, jak i poprzednie interwencje MO. Milicja nie tylko użyła broni palnej, ale i biła do nieprzytomności złapanych  demonstrantów. Katowani oni byli na ulicach, w samochodach, na posterunkach. Ogółem na Wybrzeżu zginęło co najmniej kilkaset osób, władza chowała ich ciała nocą w masowych grobach. Oficjalnie reżim  podawał tylko liczbę 45 zabitych, 1165 rannych i blisko 3 tysiące aresztowanych. Zdaniem historyków są to dane zaniżone – w samym Szczecinie ustalono liczbę 147 zamordowanych. Masakra na Wybrzeżu (a poprzednio w Poznaniu) ukazała jasno, że Polska ma reżim zbrodniczy i że obecne uznanie PZPR za organizację o charakterze przestępczym nie jest niczym przesadzonym.
     Grudzień 1970 obalił ekipę Gomułki, a na jego miejsce przyszedł Edward Gierek z Katowic. Na Wybrzeżu panowała żałoba. Oczekiwano, że nowe kierownictwo PZPR naprawi choć część krzywd. O mało nie  stało się odwrotnie, gdy w styczniu 1971 r. strajk objął cały Szczecin. Oddziały MO obległy stocznię, a szturm odwołano, ponieważ robotnicy zagrozili wysadzeniem w powietrze niektórych urządzeń stoczni. Dopiero wtedy Gierek z delegacją rządową przybył na rozmowy. Podobnie stało się w Trójmieściu. Nowa władza zwaliła wszystko na starą ekipę, a Gierek obietnicami i spoufalaniem się ze stoczniowcami zyskał kredyt  zaufania. Na Wybrzeżu jednak nie zrezygnowano z planów przekształcenia istniejących związków zawodowych w autentyczną reprezentację robotniczą. Kierownictwo Gierka zaś uznało, że przyczyną tragedii była utrata przez partię “więzi z masami”. Te i inne mgliste slogany miały – zdaniem PZPR – poprawić atmosferę w kraju. Tymczasem w lutym w Łodzi wybuchł strajk powszechny w przemyśle  tekstylnym i dopiero ta akcja zmusiła władze do cofnięcia podwyżek grudniowych.
     Dekadę rządów gierkowskich cechowała pewna liberalizacja (w zakresie wyjazdów za granicę), ale w sumie dość ograniczona: cenzura  nadal działała, ustępując tylko w dziedzinie tłumaczeń. Dzięki temu wydano w tym okresie wiele przekładów z literatury światowej. Kultura rozwijała się lepiej po ciemnych latach gomułkowszczyzny. PZPR  przybrał też bardziej liberalny kurs wobec Kościoła, lecz krótkotrwały. Kiedy w czerwcu 1971 ekipa Gierka uporała się z moczarowcami, wróciła antykościelna retoryka i odmowy na budowę obiektów  sakralnych. Rola PAX-u jednak malała.
     Sytuacja rynkowa uległa poprawie, a szereg wielkich inwestycji dało pracę tysiącom ludzi (te inwestycje przyczyniły się do naszych długów). Tymczasem rósł deficyt handlowy PRL, zwłaszcza od 1975 r., gdy ZSRR narzucił okupowanym krajom wymianę dolarów na tzw. “rubel transferowy”. Przymus tej niekorzystnej dla nas wymiany wiódł do kryzysu, natomiast bardzo odpowiadało to Kremlowi, który formalnie dokonywał grabieży swoich sojuszników z RWPG. Pogłębiała się też zależno?ć polskiego wojska od KGB i radzieckiego wywiadu wojskowego (patrz “Historia Polski 1914-1990” W. Roszkowskiego, PWN 1991, s. 323). Musiało to budzić wewnętrzny protest wielu oficerów (Kukliński i inni).
 W 1976 wybuchł nowy kryzys wywołany drastyczną podwyżką cen (rzędu 70-100%) na żywność. Strajki i zamieszki objęły Ursus, Radom, Płock, Warszawę, Wrocław, Poznań i znowu całe Wybrzeże. Manifestacje  robotnicze przybrały charakter ogólnopolski, znacznie szerszy niż w roku 1970. Doszło do starć w Ursusie i Radomiu, stłumionych brutalnie przez ZOMO. Rozmiary protestów skłoniły jednak rząd do cofnięcia podwyżek. Już po zajściach reżim w akcji odwetowej aresztował kilkaset osób w Radomiu, Ursusie i Płocku, a następnie zatrzymanych bito i kopano (tzw. “ścieżki zdrowia”). Później skatowanych demonstrantów sądy doraźne skazywały na kary 5 do 10 lat więzienia. Było to typowe bezprawie PRL-u.
     Wśród opozycji powstał wtedy KOR (Komitet Obrony Robotników). W tym samym okresie zaczęły wychodzić podziemne biuletyny, drukowane poza cenzurą. Oznaczało to złamanie monopolu państwa w zakresie informacji. Kryzys się pogłębiał w każdej dziedzinie, stopa życiowa spadała, a rosły długi Polski (w 1976 – ponad 12 miliardów dolarów, a w trzy lata później już 22,3 miliarda). W tym ogólnym marazmie iskrą ożywiającą nasze serca był wybór kardynała Karola Wojtyły na papieża (16 X 1978). Dekada nadziei, nowych represji i szarości kończyła się triumfem.

aktualizowano: 2009-12-29
cofnij drukuj do góry